30-11-2009
Z wizytą na meczach Premiership
Nie zdążyłem podzielić się wrażeniami z wyjazdu do Madrytu a w miniony weekend byłem już na meczach Premiership. W Londynie jak zawsze mogłem liczyć na gościnę mojego przyjaciela Sylwka Jedynaka, który jest grającym trenerem Scyzoryków Londyn, a wiec drużyny, która wygrała niedawno turniej po moim patronatem w Zbąszyniu. Prywatnie jest on wielkim fanem Arsenalu Londyn i dlatego zaprosił mnie na derby Londynu pomiędzy Arsenalem a Chelsea. Jako, że oboje jesteśmy wielkimi fanami futbolu to już w sobotnie popołudnie gościliśmy na stadionie Fulham i oglądaliśmy ligowe spotkanie tej drużyny z Boltonem. Na mecz razem z nami wybrała sie tez część zawodników „Scyzoryków” jak również moja „drużyna”. Do Londynu wybrałem się z moimi przyjaciółmi: szwagrem Arcim, Maciejem, drugi szwagrem Markiem, jego chrześniakiem Bartkiem i moim synem Adrianem.
Mecz może nie stał na bardzo wysokim poziomie, ale jak przystało na drużyny angielskie było bardzo dużo walki i determinacji. Typowo angielska piłka w wykonaniu drużyn ze środka tabeli. Mecz zakończył się wynikiem remisowym 1-1, jak najbardziej sprawiedliwym.
Już w niedziele, w nieco mniejszej grupie, ze względu na trud w zdobyciu biletów pojawiliśmy się na Emirates Stadium, gdzie swoje mecze rozgrywa Arsenal. Dzięki Sylwkowi, który załatwiał bilety ekipa z Poznania mogła iść na mecz w komplecie. W okolicach stadionu, a więc w dzielnicy Londynu, w której panuje Arsenal byliśmy juz we wczesnych godzinach południowych ażeby lepiej poczuć przedsmak derbów, które miały odbyć sie za kilka godzin. W tym czasie
przeanalizowałem w jaki sposób i gdzie sprzedaje się gadżety, a kilka osób dokonało zakupów w oficjalnym sklepie Arsenalu. Następnie w pubie gdzie na kilka godzin przed każdym spotkaniem zbierają sie fani Arsenalu oglądnęliśmy derby Liverpoolu, w których FC Liverpool pokonał Everton 2-0.
Na przepięknym stadionie Emirates pojawiliśmy się już 50 minut przed spotkaniem. Trochę byłem zdziwiony, że stadion był w tym momencie praktycznie pusty, ale krótko przed pierwszym gwizdkiem sędziego w bardzo szybki sposób sie zapełnił, jak zwykle do ostatniego miejsca. Mecz w odróżnieniu sobotniego pojedynku Fulham z Boltonem stał na zdecydowanie wyższym poziomie, ale klasę pokazała Chelsea, która pewnie to spotkanie wygrała. W Arsenalu zabrakło przede wszystkim doświadczenia, które w tym spotkaniu zdecydowanie było po stronie Chelsea. Mecz zakończył się wynikiem 3-0 dla Chelsea.
Pod względem sportowym wyjazd był bardzo udany. Co prawda nie byłem na żadnym treningu i nie miałem styczności z zawodnikami oraz trenerami tak jak to było w Madrycie czy Manchesterze, ale spotkałem kilka osób związanych z piłką nożną w Anglii i umówiłem się na spotkania w przyszłym tygodniu, bo zostalem
zaproszony przez jednego z menedżerów na mecz Chelsea w Lidze Mistrzów.
Ponownie okazało się, że kibice Lecha są wszędzie. Dziś na lotnisku spotkałem dwóch wieloletnich kibiców naszego Kolejorza, którzy również byli na meczu Arsenal - Chesea na zaproszenie członka ich rodziny pochodzącego i mieszkającego w Anglii, który jest fanem Kanonierow i który jak sie okazuje kibicuje Lechowi, gdyż kilka lat temu ujęła go atmosfera panująca podczas meczów na Bułgarskiej. Okazało się nawet, że Anglik pamiętał moją 100-tną bramkę
strzeloną Widzewowi, bo osobiście dopingował Kolejorza na Bułgarskiej.