Strona główna » Blog

29-12-2009

Koniec roku czas na podsumowania

Zastanawiałem się co tak naprawdę dają wspomnienia mijających 12 miesięcy.

Dla jednych 2009 był udany, szczęśliwy, jednak sporo osób odczuło skutki kryzsu gospodarczego co przełożyło się na atmosferę i przyćmiło inne sukcesy i  rodzinne radości.

Dla Reissa? Rok niezwykle trudny nie tylko dla mnie, ale przede wszystkim dla rodziny. No cóż nawet w podsumowaniu roku Głos Wielkopolski uznał, że zatrzymanie z lutego to nawjażniejsze wydarzenie właśnie tego miesiąca, ale zacznijmy od stycznia.
 
Po powrocie z wypoczynku wróciłem do klubu aby wspólnie z drużyną przygotowywać się zwłaszcza do dwumeczu z Udinese. Jak pamiętamy rozgrywki rozpoczynały się dość wcześnie. Pierwsze tygodnie stycznia to również bal piłkarza i tryumf wielu zawodników Lecha Poznań, w tym Franciszka Smudy jako trenera Wielkopolski. Wierzyłem, że mogę właśnie w przerwie zimowej udowodnić trenerowi i zarządowi przydatność do drużyny.  
Początek lutego to nie tylko zatrzymanie i pierwsze doświadczenia z polskim wymiarem sprawiedliwości, ale przede wszystkim trudne chwile i przeżycia dla mojej rodziny. Przecież nie dało się uciec od niewybrednych komentarzy zwłaszcza w internecie. Wiedziałem, a nawet byłem przekonany, że kibice nie odwrócą się ode mnie. Oczywiście mieli prawo jak każdy wyrazić swoje zdanie. Za miesiąc minie rok od zatrzymania a ja nadal nie mogę wyjaśnić i powiedzieć więcej szczegółów. Dałem się namówić działaczom Lecha na wywiad w Magazynie Kolejorz czego bardzo żałuję, ale pewnie chodziło o sprzedaż tego nowego czasopisma, a ja wówczas nie do końca racjonalnie myślałem.
Jak już pisałem od  niemalże 27 lat byłem przyzwyczajony, że rano wstaję i biegnę na trening. Tam spotykałem się z najbliższymi znajomymi - kolegami z drużyny… Każdy weekend spędzałem poza domem, na stadionie przy ul. Bułgarskiej albo w innym miejscu w Polsce.
Kolejne dwa miesiące to pustka w moim życiu. Różne myśli chodziły po głowie,  a moja sprawa przyćmiła większość problemów natury politycznej w naszym kraju.
W jednej chwili cały mój dotychczasowy świat obrócił się o 180 stopni. Zamiast wypełniającej mój cały harmonogram dnia piłki, pojawiła się w moim dziennym planie niewyobrażalna pustka. Zadbałem przede wszystkim o rodzinę w kolejnych dwóch miesiącach. Naprawdę była to trauma, z której ciężko było mi się pozbierać. Nie miałem również możliwości komunikowania z kibicami i pewnie wielu odniosło wrażenie jakobym się ukrywał i do wszystkiego przyznał. Nie miałem także szansy w jakikolwiek sposób podziękować wielu kibicom w całej Polsce, którzy w rozmaity sposób okazywali mi swoją sympatię i dodawali otuchy. Dzięki nim oraz dzięki moim najbliższym przetrwałem ten trudny okres. Siła mediów w Polsce jest przeogromna, jedno słowo wyrwane z kontekstu sprawiło, że przez kolejne tygodnie zastanawiano się, czy jeśli powiedziałem, że nie sprzedałem to znaczy również, że nie kupiłem. Nigdy nie sprzedałem ani nie kupiłem mwczu Lecha powtórze to jeszcze raz.
Aby mieć możliwość kontaku z lokalną społecznością podjąłem decyzję o uruchomienniu oficjlanej storny www.piotrreiss.pl oraz napisaniu książki, choć było to dla mnie zupełnie nowe doświadczenie, ale efekty przerosły moje najśmielsze oczekiwania.
Mogę również potwierdzić znane powiedzenie, że przyjaciół poznaje się w biedzie. Wiele osób zapomniało o Rejsiku, a chęć pomocy wykazały osoby, po których naprawdę nigdy bym tego się nie spodziewał. Oczywiście najbliżsi przyjaciele wspierali mnie i pomagali, za co im dziękuję.
Długo zastanawiałem się czy nie zakończyć kariery, ale analizie tego co jednak zrobiłem dla Lecha postanowiłem, że w inny sposób chcę pożegnać się ze wspaniałymi poznańskimi kibicami, bo sam od dziecka jestem kibicem Kolejorza. Wielu tych nieprzychylnie nastawionych do mojej osoby było przekonanych, że Rejsik zniknie. Nieco im na przekór i z myślą o tym, że chcę jeszcze coś zrobić dla wielkopolskiej piłki postanowiłem „wrócić” i nadal być osobą publiczną, a nie Piotrem R.
W maju oficjalnie podjąłem decyzję, że będę grał, tym bardziej, że pojawiały się propozycje z lig zagranicznych. Nadal wierzyłem również w grę w Lechu, ale szczegóły rozstania z klubem, a zwłaszcza czerwcowego spotkania z właścicielem i prezesem opisałem w książce.
Wybrałem ofertę Warty Poznań, a zwłaszcza gest Prezesa Urbaniaka, który jeszcze kilka lat temu ratował Lecha Poznań. Argumentów było wiele, ale najważniejszym to pozostanie w ukochanym mieście.
Lipiec i sierpień to miesiące ciężkiej pracy i powrót do formy sportowej. Tęskniłem za boiskiem i wiem, że słusznie zrobiłem wracając do gry.
Rok 2009 był wyjątkowy z jeszcze jednego powodu. Nie przypominam sobie abym kiedykolwiek wziął udział w tak dużej liczbie spotkań, czy to z kibicami, uczniami, adeptami futbolu lub oficjalnych imprezach. Kilkadziesiąt spotkań związanych było również z promocją mojej ksiązki. Dziękuję orgnanizatorom za zaproszenia. Kibice nie zapomnieli o mnie i za to jestem im wdzięczny.
Sportowo 2009 rok nie wypadł najgorzej 11 strzelonych bramek i kilka asyst sprawiło, że nabrałem pewności i wiem, że spokojnie poradziłbym sobie w Ekstraklasie,  mimo, że wielu w to wątpiło.
Nie ma co się dłużej rozwodzić, nie lubię wracać do przeszłości a wolę patrzeć z perspektywą w przyszłość. 2009 na długo pozostanie mi w pamięci również dlatego, że zdobyłem z Lechem Puchar Polski.

Korzystając z tej strony, wyrażasz automatycznie zgodę na zapis lub wykorzystanie plików cookie. Twoja przeglądarka internetowa umożliwia Ci zarządzanie ustawieniami tych plików. Jeśli nie chcesz, by ta informacja wyświetliła się ponownie, kliknij "zgadzam się".