03-05-2010
Nowy Sącz i Wrocław
Z delikatną kontuzją ale postanowiłem pojechać do Nowego Sącza z drużyną. Mecz bez historii i pięknej piłki.
Właściwie cały czas się broniliśmy od czasu do czasu wyprowadzając kontry, a po zejściu za drugą żółta kartkę Szymona Kaźmierowskiego pozostało tylko murowanie dostępu do bramki, niczym Inter w meczu z Barcą:) Liczą się punkty bo rywalizacja w I Lidze jest zacięta.
Wracając z Nowego Sącza zostałem we Wrocławiu, gdzie w niedzielę swój mecz rozgrywał Lech. Kolejorz zagrał dobry mecz a Lewy był tego dnia w wybornej formie i wyjazd zagraniczny wydaje się pewny, bo na nasz poziom ligi Robert jest po prostu za dobry.
Siedząc na trybunach nie chciało mi się wierzyć, że Wrocław już za kilka miesięcy będzie miał stadion na 40 tysięcy widzów, bo widać, że mecze Śląska aż takim zainteresowaniem sie nie cieszą Wypada wierzyć, że nowe stadiony a zwłaszcza poziom gry będzie przyciągał coraz więcej kibiców.