05-09-2010
Jestem w ekstraklasowej formie, ale...
... to nie jest ważne jeśli drużyna nie wygrywa. Dzisiaj zremisowaliśmy mecz, który mieliśmy praktycznie wygrany.
Najpierw prowadzimy po pół godzinie gry 2:0... Następnie tracimy dwie bramki i pozwalamy piłkarzom Floty Świnoujście nas dogonić... Potem mamy karnego w 70 minucie, a Madzi strzela obok słupka... W końcowym rozrachunku 2:2.
A tak niewiele zabrakło dzisiaj do pełni szczęścia. Dzisiaj strzeliłem nie tylko swoją czwartą bramkę w szóstym spotkaniu tej rundy 1 ligi, ale przede wszystkim strzeliłem jedną z najładniejszych bramek w całej swojej karierze. Dostałem piłkę gdzieś na 30 metrze, podbiegłem może z 5 metrów i – widząc że bramkarz lekko wyszedł – przymierzyłem przepięknie w samo okienko. Moment strzelenia bramki był o tyle ciekawy, że zacząłem się z niej cieszyć zanim piłka zatrzepotała w siatce :-). Już ułamki sekund przed tym jak piłka przekroczyła linię bramkową sledząc parabolę lotu futbolówki wiedziałem, że bramkarz nie ma żadnych szans. Dlatego można odnieść było wrażenie, że zacząłem biec w kierunku mojego syna (który podawał piłki i stał przy lini bocznej) zanim piłka była w bramce... Moment później usłyszałem z trybun donośne :Jeeeeest!
Patrząc na moją obecną formę, to muszę stwierdzić, że dopiero teraz – po roku gry – czuję się optymalnie na boisku. Moja forma rośnie i kiedy ktoś pyta mnie: „Jak długo jeszcze zamierzam strzelać bramki”?, to ja się tylko uśmiecham... Bo jak tutaj kończyć coś, co robi się wciąż tak samo dobrze... a może nawet lepiej?
Kolejny raz jestem zbudowany frekwencją na trybunach. Myślę, że spokojnie było ponad 3 tysiące ludzi, a wielu przybyło na mecz ze swoimi najmłodszymi pociechami. Widziałem tez kilka znajomych twarzy z meczów Kolejorza. Dla tak wiernych kibiców – warto grać, a co najważniejsze w meczach Warty padają bramki a nawet po kilka.
To budujące jak się widzieć, że dwa kluby grają na jednym stadionie i nie dochodzi do żadnych zamieszek. Widać jak dojrzali są poznańscy kibice. Widać jak bardzo potrzebny jest Poznaniowi taki klub jak Warta: lokalny, bliski młodzieży i kultywujący wielosekcyjny sport i osiągający medalowe pozycje na Mistrzostwach Świata (!).
A propos dzisiejszego meczu reprezentacji z Ukrainą to nasza wyglądała już lepiej, ale skuteczność ciągle jest bolączką naszego zespołu. Jak się nie strzela czterech „setek” to wtedy traci się zwycięstwo w doliczonym czasie gry. Na szczęście i Franz i chłopaki to rozumieją. Ściskam za nich kciuki we wtorek, kiedy będą walczyć z Australią.