Strona główna » Blog

06-06-2009

Mam zostać banitą?

Cieszę się na spotkanie w poniedziałek z obecnym właścicielem Lecha:  Jackiem Rutkowskim i Prezesem Andrzejem Kadzińskim. Chociaż szkoda, że przed tak ważnym spotkaniem wiele się naczytałem w prasie odnośnie mojej przyszłości w Lechu - a w zasadzie odnośnie braku mojej przyszłości w poznańskim klubie. Mimo wszystko, nie ma to jak bezpośrednia rozmowa i będę chciał usłyszeć decyzje odnośnie mojej osoby bezpośrednio od kluczowych osób w klubie. Myślę, że we wtorek rano będę wiedział na czym stoję.

W międzyczasie bardzo się cieszę, że pewne pomysły, które zaoferowałem Lechowi zaczynają być wdrażane w życie. W mojej ofercie, którą kilka tygodni temu przedstawiłem klubowi wraz z gotowymi rozwiązaniami, była też propozycja współpracy szkoleniowo-marketingowej. Jednym z jej elementów były na przykład treningi z zawodnikami ofensywnymi, czyli dokładnie to do czego zatrudniono właśnie Andrzeja Juskowiaka. Cieszę się że te pomysły są wdrażane w życie bo praktycy muszą pracować z młodzieżą...
 
Mnie te kilka ostatnich miesięcy nauczyło pokory. Błysk fleszy  i wywiady dla mediów, zamieniłem na odwiedzanie wielu małych miejscowości w całej Wielkopolsce. I nie żałuję, bo - jak się okazuje - warto propagować idee Lecha wśród młodzieży z całego regionu. Odnoszę wrażenie, że ludzie szanują mnie za to, że trwałem w Lechu nie tylko kiedy walczył o najwyższe cele, ale także wtedy gdy walczył w II lidze albo wtedy kiedy trzeba było poskładać dwa zespoły w jedną "Lokomotywę". Jestem zachwycony faktem, że tak wiele osób identyfikuje się z poznańską piłką i widzę w tej działalności duży potencjał. 
 
Póki co Panowie z Lecha nie skazujcie mnie na banicję piłkarską bez dania mi możliwości obrony.  Przecież wszyscy wiedzieli jak wygląda gra w lidze w ostatnich 10-20 latach. Zgadzam się, że w naszym prawie jest coś takiego jak przedawnienie, ale moralność, jasność i przejrzystość zasad chyba nie powinny się zmieniać…..
 
Ja nie mogę się nawet bronić przed obecnymi oskarżeniami, bo tajemnica śledztwa zakazuje. Nie mogę więc potwierdzić ani zaprzeczyć temu co pisała już prasa i każdy kto mnie celowo krytykuje zdaje sobie z tego sprawę. A w zasadzie napisano o mojej sprawie już wszystko. Pisano, że potwierdziłem pewne zdarzenia, które miały miejsce w przeszłości. Pisano, że prawna kwalifikacji tych czynności jako działania korupcyjne budzi kontrowersje. Pisano... Pisano... Pisano...Jeśli dojdzie do procesu - Sąd osądzi, czy moje czyny były zgodne z prawem.
 
Bo co to znaczy że mam wyprostować swoje sprawy pod względem formalnoprawnym? To znaczy, że mam czekać następne 2-3 lata na proces i w międzyczasie "umrzeć" bo tak komuś się podoba? Udać się jak banita na piłkarską emeryturę?
 
Po raz kolejny  mogę kibicom przekazać: "Nigdy nie sprzedałem ani nie kupilem meczu Lecha". To tyle na dzisiaj. Więcej we wtorek i... w książce.

Korzystając z tej strony, wyrażasz automatycznie zgodę na zapis lub wykorzystanie plików cookie. Twoja przeglądarka internetowa umożliwia Ci zarządzanie ustawieniami tych plików. Jeśli nie chcesz, by ta informacja wyświetliła się ponownie, kliknij "zgadzam się".