08-05-2009
Przed finałem Pucharu Polski - wspomnienia z 19 maja 1982
Miałem 3 lata, kiedy tata zabrał mnie pierwszy raz na mecz Kolejorza. Przeżywałem sukcesy z Lechem zarówno na trybunach, jak i na boisku. W związku z awansem do finału Remes Pucharu Polski, czego serdecznie gratuluję całej drużynie, chciałbym wrócić do wydarzeń z 1982 r.
19 maja 1982 roku. Wrocław. Miałem 9 lat. Pojechałem na mecz razem z tatą Henrykiem oraz jego ekipą.
Pamiętam niezwykłą atmosferę przed meczem, bo przecież chodziło o historyczny, pierwszy sukces Kolejorza. Byliśmy jako kibice tego spragnieni, podobnie jak dzisiaj cała Wielkopolska. Jako młody piłkarz Lecha czekałem przede wszystkim na to, by zobaczyć na żywo - i to w takim meczu! - mojego idola Mirka Okońskiego. Wtedy nie było internetu, powtórek w telewizji, a jeśli chciałeś nauczyć się czegoś i poobserwować piłkarzy, musiałeś być na meczu.
Na stadionie było kilkanaście tysięcy kibiców podzielonych na dwie części: niebiesko-białą i granatowo-bordową. Więcej było kibiców z Poznania, ale należy pamiętać, że nieco dalej do Wrocławia ze Szczecina niż z Poznania, a dojazdy wcale nie były wówczas takie łatwe. Na mecz jechaliśmy nyską z zakładu pracy mojego taty (Trans-Mlecz). Ludzie kombinowali, jak załatwić transport, do wyjazdu przygotowywali się kilka dni.
Dla mnie było to najważniejsze wydarzenie w 1982 roku. Piszę o tym zarówno w kontekście finału Remes Pucharu Polski, który przed nami, ale również w nawiązaniu do ostatniego półfinału Pucharu Anglii pomiędzy Manchasterem United a Evertonem, który miałem przyjemność oglądać. Everton wygrał po rzutach karnych, ale radość jak i sam doping kibiców tego klubu były niesamowite. Wtedy zrozumiałem, że sukces zupełnie inaczej smakuje, jeśli się na niego czeka latami. Kibice Manchasteru wręcz skazani na coroczne sukcesy zupełnie inaczej dopingowali, a porażka pewnie była dla nich zaskoczeniem, ale w kontekście kolejnych meczów o mistrzostwo Anglii oraz w Lidze Mistrzów nie wywołała raczej rozpaczy.
Wróćmy jednak do 1982 roku. Nadeszła 38 minuta, kiedy Mirosław Okoński strzelił, jak się okazało, decydującą bramkę, dobijając strzał Adamca z rzutu wolnego. Wśród kibiców zapanowała euforia. Należy wymienić pozostałych zawodników Kolejorza: Mowlik, Strugarek (kilka lat później został moim trenerem), Skurczyński, K. Pawlak, Barczak, Adamiec, J. Szewczyk, Oblewski, Krzyżanowski, Niewiadomski oraz charyzmatyczny trener Wojciech Łazarek...
Były to trudne czasy w Polsce. W ówczesnej sytuacji kraju sukces sportowy był czymś niesamowitym, nieporównywalnym z czymkolwiek. Kibicowanie pomagało zapomnieć o problemach i ciężkiej pracy. Tym bardziej dziękuję tamtemu Lechowi, bo na kilka dni sprawił, że Poznań i cała Wielkopolska cieszyła się. Mam nadzieję, że w końcu uda się Kolejorzowi odnosić regualarne sukcesy, a 19 maja tego roku przeżyję wielki sukces, tak jak 17 lat temu. Na pewno wybiorę się do Chorzowa z tatą, wujkiem oraz synem, którego podobnie jak i mnie kiedyś ojciec wprowadzał w życie kibicowskie. Wiem, że trener Smuda nie lubi przepowiedni, ale coś w tym 19 maja jest...
Blog
13-05-2009 Transfery, transfery, transfery...
12-05-2009 Po debacie o kibicach
10-05-2009 Lech ciągle w grze
09-05-2009 Co robiłem?
06-05-2009 Spotkanie z Arturem Siódmiakiem
28-04-2009 Kibic angielski
25-04-2009 Rozmawiałem z Sir Alexem
12-03-2009 Wizyta u Andrzeja
30-11--0001 Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku!