Strona główna » Blog

15-08-2009

Tradycji stało się zadośc?

Dzisiaj podejmowaliśmy w Poznaniu zespół Dolcanu. Zanim przejdę do samego meczu, to chcę podziękować wszystkim kibicom w imieniu swoim, a także całego zespołu za tak liczne przybycie i doping. Nie ukrywam, że słysząc głośne ,,Piotrek Reiss" na trybunach, czułem się dodatkowy ,,power" do gry. A obiekt przy Drodze Dębińskiej dawno nie widział blisko 3 tysięcy kibiców na jednym meczu. Wielu pewnie pierwszy raz przybyło na kameralny stadion Warty, ale mam nadzieję, że zasmakowali w specyficznej atmosferze Zielonego klubu i będą wpadać częściej na rozmaite wydarzenia sportowe. Bo Warta nie samą piłką żyje... Ma też kilka innych ciekawych sekcji sportowych i wiele interesujących imprez sportowych do zaoferowania w samym centrum Poznania.

Wracając jednak do piłki nożnej i dzisiejszego meczu.. Wielu chłopaków wyszło na murawę jakby wystraszonych zainteresowaniem jaki wywołał dzisiejszy mecz w Poznaniu i mediach. W rezultacie, w pierwszej połowie zagraliśmy generalnie słabo. Było wiele długich niecelnych piłek, zamiast krótkiej gry z klepki, która nam świetnie wychodziła w wielu sparingach i w pierwszym meczu w Lublinie. Reasumując, wynik 1:1 po pierwszych 45 minutach był o niebo lepszy od poziomu naszej gry.
 
W szatni powiedzieliśmy sobie, że nie można grać tak nerwowo, bo przecież Ci kibice przyszli zobaczyć kawałek dobrej piłki na pierwszoligowym poziomie. I drugą połówkę zaczeliśmy już zupełnie inaczej. Szkoda, że Paweł Iwanicki dostał czerwoną kartkę (polemizowałbym czy słusznie), bo grając w 10tkę musieliśmy skupić się na obronie wyniku wobec bardzo dobrze usposobionej kondycyjnie i motorycznie jedenastki Dolcanu.
 
Po spotkaniu uważam, że gracze z podwarszawskich Ząbek, w której występuje wielu zawodników mających spore doświadczenie w I lidze, urwie jeszcze sporo punktów drużynom walczącym o awans do ekstraklasy (tak jak w zeszłym tygodniu uczynił to w meczu z ŁKSem). A my musimy przyzwyczaić się do gry pod większą presją kibiców, mediów i władz klubu.
 
Kibicom w imieniu całego zespołu mogę obiecać, że następnym razem także podejmiemy walkę i wyjdą ze stadionu bardziej zadowoleni niż dzisiaj. Choć myślę, że pobyt na kameralnym ,,ogródku" przy Drodze Dębińskiej przy tak pięknej pogodzie stanowił naprawdę ciekawy sposób na spędzenie sobotniego popołudnia.
 
A jeśli chodzi o to, że strzeliłem bramkę, po bardzo ładnym zgraniu od ,,Madziego"... Z reguły w debiutach strzelałem bramkę. Tak było w Lechu, w Herthcie Berlin, w reprezentacji Polski... więc jeśli potraktujemy dzisiejszy mecz jako mój debiut przed sympatykami Warty w Poznaniu, to możemy powiedzieć, że tradycji stało się zadość...

Korzystając z tej strony, wyrażasz automatycznie zgodę na zapis lub wykorzystanie plików cookie. Twoja przeglądarka internetowa umożliwia Ci zarządzanie ustawieniami tych plików. Jeśli nie chcesz, by ta informacja wyświetliła się ponownie, kliknij "zgadzam się".