01-07-2013
Sędzia z „klasą”
Chociaż na boisku jestem raczej cholerykiem, to relacje z piłkarskimi sędziami miałem zazwyczaj poprawne. I chociaż w emocjach towarzyszących walce używałem czasem mocnych słów, to nigdy nie były one bardziej wulgarne niż „przeciętna meczowa”.
Po meczach potrafiłem podziękować arbitrowi za spotkanie, nawet gdy miał „słaby dzień”. Czasem, gdy sędziowie najwyraźniej nas krzywdzili, powiedziałem, co o takim postępowaniu sądzę, ale zawsze po meczu. Wzajemny szacunek na boisku ułatwia współpracę, dlatego starałem się raczej nie przekraczać wyznaczonych piłkarskim kodeksem granic. Chyba żaden sędzia, z którym na boisku współpracowałem, nie ma do mnie jakichś szczególnych pretensji. Nawet z sędzią Stanisławem Żyjewskim, przy okazji któregoś z meczów, podaliśmy sobie ręce, zamykając w ten sposób rozdział konfliktów między nami. Myślę, że każdy uczestnik zawodów sportowych rozumie, iż wiążą się one z wielkimi emocjami. Tym bardziej że grając przez tyle lat w Lechu, często na boisku czułem się jak grający kibic, a to jeszcze bardziej podkręca emocje i „zagrzewa głowę”. Piłkarzy tak silnie emocjonalnie uzależnionych od futbolu, którzy od dziecka byli fanami jednego klubu, jest już prawdopodobnie niewielu.
Książka
12-05-2010 Przełomowe lata
30-03-2010 Hat-trick w meczu z Legią
24-03-2010 Pierwszy mecz na Łazienkowskiej
19-03-2010 Szacunek w Chorzowie
23-02-2010 300 osób na trybunach
18-02-2010 Trudne czasy PKP Lech
02-02-2010 Siódmiak i bracia Jureccy
21-01-2010 Marynarki z ratusza