01-07-2013
Sędzia z „klasą”
Chociaż na boisku jestem raczej cholerykiem, to relacje z piłkarskimi sędziami miałem zazwyczaj poprawne. I chociaż w emocjach towarzyszących walce używałem czasem mocnych słów, to nigdy nie były one bardziej wulgarne niż „przeciętna meczowa”.
Po meczach potrafiłem podziękować arbitrowi za spotkanie, nawet gdy miał „słaby dzień”. Czasem, gdy sędziowie najwyraźniej nas krzywdzili, powiedziałem, co o takim postępowaniu sądzę, ale zawsze po meczu. Wzajemny szacunek na boisku ułatwia współpracę, dlatego starałem się raczej nie przekraczać wyznaczonych piłkarskim kodeksem granic. Chyba żaden sędzia, z którym na boisku współpracowałem, nie ma do mnie jakichś szczególnych pretensji. Nawet z sędzią Stanisławem Żyjewskim, przy okazji któregoś z meczów, podaliśmy sobie ręce, zamykając w ten sposób rozdział konfliktów między nami. Myślę, że każdy uczestnik zawodów sportowych rozumie, iż wiążą się one z wielkimi emocjami. Tym bardziej że grając przez tyle lat w Lechu, często na boisku czułem się jak grający kibic, a to jeszcze bardziej podkręca emocje i „zagrzewa głowę”. Piłkarzy tak silnie emocjonalnie uzależnionych od futbolu, którzy od dziecka byli fanami jednego klubu, jest już prawdopodobnie niewielu.
Książka
12-01-2010 Tajemnice Marsylii
16-12-2009 Przedmowa Jana Rędziocha
17-11-2009 Słowo wstępne
24-09-2009 Franz
23-09-2009 Niezapomniana radość
22-09-2009 Pracownicy Amiki
20-09-2009 Kontrakt z Herthą
19-09-2009 Reprezentacja
18-09-2009 Inny scenariusz
11-09-2009 Smuda na selekcjonera!