Strona główna » O mnie » W mediach

11-06-2009

Juz bez "Franza" - Tygodnik Kibica ocenia Lecha

Najbardziej obrazowym komentarzem do oceny Lecha Poznań w zakończonym sezonie Ekstraklasy jest niemal natychmiastowe, po ostatniej kolejce zwolnienie trenera Franciszka Smudy. Szkoleniowcowi kontrakt kończy się 30 czerwca i Franz miał nadzieję na korzystne jego przedłużenie, ale wobec zaledwie trzeciej lokaty na koniec ligi trener musiał się liczyć z taką reakcją kierownictwa klubu. Nie przewidział jednak, że winą za ogromne rozczarowanie jakie Poznaniowi przyniósł finisz ligi, obciąży się właśnie jego. Lech przegrał mistrzostwo Polski przez nadmiernie długą serię remisów z rywalami przeciętnymi. Drużyna, która mierzyła w tytuł, nie powinna sobie pozwalać na marnotrawienie przewagi w tak lekkomyślny sposób. Dla zobrazowania tej tezy wystarczy spojrzeć na tabelę przed pierwszą wiosenna kolejką i porównać ją z tą na finiszu. Wiosną rozegrano 12 meczów i przed przystąpieniem do nich Lech miał 5 punktów przewagi nad Wisłą. Na koniec za zanotował 5 punktową stratę do krakowian. Roztrwonił więc aż 10 punktów. Takich błędów liga nie wybacza. W Lechu nie wybaczono więc Smudzie. Przez całą rundę wiosenną Smuda narzekał, że ma za krótką ławkę, a przez co ograniczone możliwości manewru w przypadkach kartek czy kontuzji podstawowych graczy. Faktem jednak jest, że sam wyjątkowo niechętnie sięgał po dublerów, co później życie zweryfikowało na jego niekorzyść, bo kiedy trzeba było sięgnąć po np. Marcina Kikuta czy Luisa Henriqueza, okazywało się, że zmiennicy radzą sobie co najmniej tak samo dobrze jak ich wyeliminowani przez kontuzję gracze podstawowego składu. – Nie wypromowali żadnego gracza z Młodej Ekstraklasy. Nie dał im po prostu szansy zagrać w ligowym meczu – narzekał Prezes klubu Andrzej Kadziński. Smuda nie tylko nie dał pograć nikomu młodych, bo twierdził, że są słabi, a na dodatek głośno mówił, że zimowe transfery były wyjątkowo nieudane. Niby usprawiedliwiał, a tak naprawdę to strzelał sobie w stopę, bo szefem grupy transferowej w Lechu jest syn właściciela. Nie dało się znaleźć tylko wartościowego dublera dla kontuzjowanego Hernana Rengifo. To właśnie uraz Peruwiańczyka spowodował, że Lech nie jest mistrzem. Załamała się cała ofensywa Lecha złożona na barki młodego Roberta Lewandowskiego. I tu trzeba wytknąć władzom Lecha, że pozostały bierne w kwestii utrzymania ataku Lecha na mistrzowskim poziomie. Duet Rengifo-Lewandowski był wystarczająco silny, a wcześniej w odwodzie był jeszcze Piotr Reiss. Kiedy Klub zawiesił ikonę Lecha za korupcyjne podejrzenia, trzeba było natychmiast wypożyczyć bramkostrzelnego napastnika, przewidując, że ryzyko kontuzji jednego z członków duetu może być prawdopodobne. Gdyby zaangażowano choćby tylko na pół roku np. rodzonego Lechitę, Bartosza Ślusarskiego, z tytułu cieszono by się na Bułgarskiej. A tak pozostało wielkie rozczarowanie i szukanie winnych.

Wojciech Michalski – Tygodnik Kibica

Korzystając z tej strony, wyrażasz automatycznie zgodę na zapis lub wykorzystanie plików cookie. Twoja przeglądarka internetowa umożliwia Ci zarządzanie ustawieniami tych plików. Jeśli nie chcesz, by ta informacja wyświetliła się ponownie, kliknij "zgadzam się".