Strona główna » O mnie » W mediach

12-09-2009

"Reksio" chce nam w sobotę strzelić

- Strzeliłem trzy gole. Wszystkie u siebie. Najwyższy czas zdobyć bramkę na wyjeździe. Gorzów to dobre miejsce - mówi Piotr Reiss, kiedyś gracz Lecha, teraz poznańskiej Warty. Aby zagrać, musi jednak najpierw wygrać z przeziębieniem.

Gorzowianie goszczą Wartę Poznań na Olimpijskiej w sobotę o godz. 17. Po dwóch remisach i jednej porażce GKP znów powinien wzbogacić się o komplet punktów. W ataku rywala zobaczymy jednak najlepszego obecnie strzelca pierwszej ligi Marcina Klatta (6 goli) oraz tego, który miał zdobywać bramki dla nas.

Kamil Siałkowski: Wie pan, czego teraz mocno działacze i kibice w Gorzowie żałują?

Piotr Reiss:
- Nie. A będzie jakaś podpowiedź?

Dużo znaczy w tej zagadce słowo "gol".

- Nie ma kto strzelać goli?

Żałujemy w Gorzowie, że goli dla GKP nie strzela teraz Piotr Reiss.

- Faktycznie, trochę siła ognia wam spadła po odejściu Traore. Ale to chyba było świadome działanie gorzowskiego klubu. Póki można było dostać za niego jakieś pieniądze, warto było go sprzedać. Jeśli chodzi o mój transfer do Gorzowa, to był on naprawdę blisko. Od GKP dostałem najbardziej konkretną propozycję, byłem skłonny podpisać z wami umowę. Ale dzieciaki chodzą do szkoły w Poznaniu i rodzina zatrzymała mnie właśnie tam.

Skorzystała Warta Poznań. Rozkręcił pan ten zespół. Strzeliliście 15 bramek, najwięcej w pierwszej lidze.

- Wypada mi się tylko cieszyć, że decyzja o moim przyjściu do Warty była trafna dla mnie i dla tej drużyny. Nastawiliśmy się na atak, chcemy ściągnąć kibiców do „Ogródka”. Szkoda tylko, że ilość bramek nie przekłada się jeszcze na punkty i miejsce w tabeli. Musimy poprawić defensywę, bo za dużo punktów straciliśmy. U siebie remisowaliśmy z Katowicami i Ząbkami, a powinniśmy wygrać. W Płocku straciliśmy gola w 94. min i przywieźliśmy tylko punkt. Szkoda też porażek w Łodzi z ŁKS i Widzewem po 0:1.

Przy Reissie mocno do przodu poszedł Marcin Klatt, który zdobył już sześć goli.

- Fajnie układa się ta nasza współpraca. Umówmy się - to Marcin jest wysuniętym napastnikiem i on ma strzelać bramki. To jest chłopak z potencjałem, pamiętam jak grał w Koronie i Legii. Reiss jest tu od podawania piłek [śmiech - przyp. red.]. A na serio, mam w Warcie inną rolę. Mam operować między linią pomocy a atakiem. I kontrolować tempo naszych akcji. Arytmia gry jest ważna, ja o nią dbam. Trzy bramki oczywiście cieszą. Fajnie, że strzelam je przed własną publicznością.

Gorzowianie mogą więc spać spokojnie?

- Zdecydowanie nie. Kiedyś w końcu musi być ten pierwszy raz [śmiech - przyp. red.]. A Gorzów to jest naprawdę fajne miejsce, żeby coś strzelić. Mam nadzieję, że zagram z GKP. Chociaż początek tygodnia przeleżałem w łóżku z mocnym przeziębieniem i może być o to trudno.

Co jest atutem Warty w tym sezonie? Bo wszyscy mówią, że Piotr Reiss. Zgadza się pan z tym?

- Atutem jest taka wybuchowa mikstura. Mamy dość ciekawy zespół, w którym jest mieszanka rutyny z młodością. Są doświadczeni piłkarze, którzy ciągną ten wózek. Ale też mocno napiera do pierwszej jedenastki utalentowana młodzież. Wiem, że zbieramy dobre recenzje. Ale wolałbym jednak te opinie zamienić na ligowe punkty. Myślę, że jesteśmy mocniejszym zespołem, niż pokazuje tabela. I trzeba na nas uważać.

Przyjedziecie do Gorzowa po trzy punkty?

- Stać nas na zwycięstwo. Musimy jednak zagrać dobre spotkanie. GKP to groźny zespół. Jesteśmy w stanie stworzyć naprawdę ciekawe widowisko. A kto wygra, zadecydują szczegóły. Kluczem będzie uważna gra w obronie. O taktykę proszę mnie nie pytać. Nie wiem nawet jak do tego meczu się przygotowujemy. Dwa dni mnie w klubie nie było.

Wiele lat spędził pan w elicie, grał w Bundeslidze. Jak się gra na zapleczu ekstraklasy? Jaka jest ta pierwsza liga?

- Liga jest dziwna, inna. Mniej jest tu zawodników o wysokich umiejętnościach. Stawia się na walkę od pierwszej do ostatniej minuty. Dużo jest fauli, gra czasami jest wręcz brutalna. Nie starcza umiejętności, to nadrabia się ambicją. I stąd ta agresja. Wiele rzeczy mnie w tej lidze dziwi, nawet martwi. Choćby brak szacunku między zawodnikami, brak szacunku do sędziów. Przecież my jesteśmy normalnymi ludźmi. Rozumiem, że na boisku nie ma przyjaciół. Ale nie można popadać w skrajności. Tu są brutalne faule, niewybredne odzywki. Nie ma tu kultury gry, choćby takiej jak w ekstraklasie.

*Piotr Reiss - 37-letni były reprezentant Polski i piłkarz m.in. Lecha Poznań, znakomity napastnik (w polskiej ekstraklasie strzelił 108 goli), w sobotę zagra w Gorzowie w barwach Warty Poznań

źródło: sport.pl

Korzystając z tej strony, wyrażasz automatycznie zgodę na zapis lub wykorzystanie plików cookie. Twoja przeglądarka internetowa umożliwia Ci zarządzanie ustawieniami tych plików. Jeśli nie chcesz, by ta informacja wyświetliła się ponownie, kliknij "zgadzam się".