Strona główna » O mnie » W mediach

11-06-2007

Bramkostrzelny weteran

Legendarny Teodor Anioła strzelił (w latach 1945 – 1961) dla poznańskiego Lecha 141 bramek w I lidze. Jeśli Piotr Reiss zdecyduje się grać w piłkę jeszcze przez 2 – 3 sezony, może poprawić jego osiągnięcie. Popularny „Reksio” ma na koncie już 102 gole w ekstraklasie.

20 czerwca Reiss skończy 35 lat. W najwyższej klasie rozgrywkowej wystąpił do tej pory 277 razy. Jest wychowankiem Lecha; w I-ligowej kadrze „Kolejorza” był już w sezonie 1990/91, ale nie zagrał ani razu. Odcierpiał swoje na wypożyczeniach do Kotwicy Kórnik i Amiki Wronki, po czym wrócił na Bułgarską. W ekstraklasie zadebiutował 30 lipca 1994, w Łodzi w meczu z ŁKS. „Zdobyłem gola na 2:0. Taki strzał z 18 metrów…” – wspomina.

Nie miał szczęścia do reprezentacji. Dostał szansę od Janusza Wójcika, ale jego przygoda z kadrą zakończyła się po czterech meczach. W narodowych barwach strzelił jednego gola – w debiucie: w wygranym 3:1 towarzyskim spotkaniu ze Słowacją w Bratysławie w listopadzie 1998. Kilka tygodni później opuścił Poznań: przeniósł się do Herhy, dla której także strzelił gola w debiucie! Ale Bundesligi nie podbił: w klubie ze stolicy Niemiec (pół roku), później w MSV Duisburg (rok) i ponownie w Hercie (rok) rozegrał w sumie 38 spotkań, w których zdobył 6 bramek. Przygodę z niemieckim futbolem zakończył w rundzie jesiennej sezonu 2001/2002 w II-ligowym SpVgg Greuther Fuerth. Zimą wrócił do II-ligowego wówczas „Kolejorza”, któremu wydatnie pomógł w awansie. I trwa do dziś.

„Goli w debiutach miałem chyba z sześć. Nie jestem w stanie wytłumaczyć, skąd się to brało. Może urodziłem się pod szczęśliwą gwiazdą? Wiadomo, że zawsze te pierwsze spotkania były bardzo ważne. Od nich często zależała dalsza aklimatyzacja w zespole” – mówi Reiss. W takim razie czemu później było gorzej? „Jakoś piłkarzom Lecha nigdy nie było po drodze do reprezentacji. Najlepszy w historii klubu zawodnik Mirosław Okoński też za wiele w niej nie pograł. Mogłem więcej osiągnąć na niemieckich boiskach. Po części była to trochę moja wina, nie potrafiłem chyba do końca przystosować się do tamtejszych warunków. Z drugiej strony, zobaczyłem jak wyglądają profesjonalne kluby od wewnątrz. Życzę innym zawodnikom, by mogli spróbować sił na Zachodzie, bo warto. Niestety, pod względem organizacyjnym wciąż nam bardzo daleko do klubów zachodniej Europy” – twierdzi.

Jak dotąd najlepsza w jego karierze była runda jesienna sezonu 1998/99, kiedy to zdobył 12 goli (co zaowocowało debiutem w kadrze i przejściem do Herthy). W tym sezonie ma na koncie już 15 bramek (wiosną – dziewięć) i ogromną szansę na zdobycie po raz pierwszy w karierze tytułu króla strzelców. „To moje kolejne marzenie. W kolekcji brakuje mi jeszcze mistrzostwa kraju” – wylicza.

Kapitan Lecha podkreśla, że w jego karierze nie było bramek lepszych czy gorszych. „Wszystkie były bardzo ważne. Nieważne, czy strzelałem je piętą, czy głową. Dla napastnika nie ma większej frajdy jak zdobywanie goli. Ale jako rodowitemu poznaniakowi ogromne znaczenie mają bramki zdobyte przeciwko Legii Warszawa. W 1998 roku ustrzeliłem pierwszego w karierze hat-tricka właśnie w meczu z Legią. Ale chyba ważniejsze były dwie bramki zdobyte w Pucharze Polski trzy lata temu, dzięki którym zdobyliśmy to trofeum” – wspomina. W I lidze hat trickiem popisał się sześciokrotnie: w sezonie 1998/99 także w pojedynku z Odrą, w październiku 2003 (w dwóch meczach z rzędu!) pokonywał trzykrotnie bramkarzy Łęcznej i Świtu, w czerwcu 2005 gnębił golkipera Zagłębia i ostatnio w kwietniu nie miał litości dla Pogoni.

„Mam świadomość, że niedługo przyjdzie mi podjąć najtrudniejszą decyzję w życiu. Ale na razie staram się nie myśleć o zakończeniu kariery. Będę grał, dopóki zdrowie będzie dopisywało” – zapewnia. W jego ślady idzie syn, 10-letni Adrian, który od kilku lat trenuje w Lechu. W ubiegłym tygodniu, gdy „Kolejorz” rozgromił 6:1 Widzew, a tata zdobywał gole numer 100. i 101., syn był wśród chłopców podających piłki. „Chciałbym, żeby poszedł w moje ślady, ale wiem, że nie będzie to łatwe. Kosztuje to sporo wyrzeczeń. Jeśli któregoś dnia zrezygnuje, nie będę naciskał. Sam będzie decydował o swojej przyszłości” – kończy senior Reiss.

Pan Piotr od ponad tygodnia jest w „Klubie 100”. I na razie nie zanosi się, by w najbliższym czasie ktoś jeszcze dostąpił tego zaszczytu. 95 bramek na koncie ma inny lechita, 37-letni Jacek Dembiński, ale ostatnio grzeje ławę (z dziewięciu meczów, jakie wiosną rozegrał w I lidze, tylko dwa rozpoczął w podstawowym składzie). Legionista Piotr Włodarczyk zdobył 86 bramek, Olgierd Moskalewicz z Arki 74, a Michał Chałbiński z Zagłębia 69.

Źródło: Trybuna.

Korzystając z tej strony, wyrażasz automatycznie zgodę na zapis lub wykorzystanie plików cookie. Twoja przeglądarka internetowa umożliwia Ci zarządzanie ustawieniami tych plików. Jeśli nie chcesz, by ta informacja wyświetliła się ponownie, kliknij "zgadzam się".