Strona główna » Aktualności

01-06-2013

Alfabet Piotra Reissa cz.II

 E – jak Eda, czyli Przemysław Erdman, menadżer sportowy, w życiu prywatnym mój znakomity kompan i doradca. Przemek jest żywym dowodem na to, że w sporcie swoje znaczenie mają też pozasportowe wartości.

edukacja - rozpocząłem ją w Szkole Podstawowej nr 74, której okna wychodziły na Bułgarską. Z tych czasów pamiętam wychowawczynię p. Bożenę Handke i nauczyciela w-f, p. Piotra Ruskowiaka. Uwielbiałem geografię i historię, nie lubiłem przedmiotów ścisłych. Naukę kontynuowałem w Zespole Szkół Geodezyjno-Drogowych przy Szamotulskiej.

eka - w poznańskiej gwarze oznacza „paczkę” zgranych kumpli, czyli grupę moich bardzo dobrych znajomych, jak: Roman Bendkowski –„Laba”, Maciej Czubak, Tomek Michalski, Marek Pawłowski, Mariusz Skrzypczak czy Mariusz zwany „Góralem” – ludzi, na których mogę polegać i zawsze liczyć, z którymi mogę porozmawiać o wszystkim. Wierzę, że zawsze tak będzie;

 

Energie Cottbus - stały sparinparnter Lecha z czasów jeszcze NRD, gdzie ja grywałem z juniorami Energie. W seniorskiej piłce wystąpiłem przeciw tej drużynie tylko raz - w swym pożegnalnym w Bundeslidze meczu - w barwach Herthy w marcu 2001;

F – jak  film. Lubię oglądać dobre filmy, różnych gatunków: sensacyjne, przygodowe, thrillery, komedie. Moim ulubionym jest „Braveheart”. Na zgrupowaniach, obozach i wyjazdach to podstawa przetrwania. Z filmem kojarzą się oczywiście aktorzy, a moja ulubiona para to Mel Gibson i Julia Roberts. Jestem stałym bywalcem kina; 

Franz - czyli Franciszek Smuda, szkoleniowiec, który bardzo zapadł mi w pamięci i wpłynął w szczególny sposób na moją karierę;

„Fryzjer” - czyli Ryszard Forbrich, do znajomości z którym dziś mało kto się przyznaje. Hipokryzja czy obłuda? Ja to czynię, bo w Amice Wronki, gdy byłem młodym graczem - wyciągnął do mnie rękę, kiedy moja kariera stanęła na zakręcie;

futbol - moja największa miłość, ukochana dyscyplina sportu, której poświęciłem całe swoje życie. Z pewnością przy piłce pozostanę do końca;

fuzja - mariaż Lecha z Amicą, ze wszech miar potrzebny, ratujący finansowo Kolejorza, ale czy nie za długo trwało oczekiwanie na sportowy sukces?

 

G – jak Gawroński Dariusz, bramkarz ŁKS Łódź, któremu 30 lipca 1994 strzeliłem swego pierwszego gola w ekstraklasie. Niewiele starszy, niewiele wyższy, jednak dużo wcześniej niż ja zakończył karierę;

Geniu - czyli Eugeniusz Głoziński. Niezwykła postać w Lechu, pracuje w nim najdłużej i przeszedł wszystkie zawieruchy i kłopoty. Za młodu - piłkarz Kolejorza, nawet z występem w ekstraklasie. Stąd tak dobrze rozumie piłkarzy, o których sprzęt sportowy dba od wielu już lat. Niejeden uwielbia rozmowy z nim w… jego słynnym kantorku.

Głos Wielkopolski - jedyna poznańska gazeta, która ostała się do dziś, a która śledziła moją karierę niemal od początku. Pięciokrotnie nagradzała mnie „Srebrną Piłką”.

Gol - którego nie zdobyłem, a bardzo chciałem strzelić. Wcześnie rano 24 maja 1997 byłem przy narodzinach syna Adriana, a popołudniu chciałem uczcić to wydarzenie bramką w ligowym meczu z ŁKS Łódź. Wygraliśmy 4:1, ja jednak już w 3 minucie przestrzeliłem karnego i  upragnionego gola w tym dniu nie zdobyłem.

Górnik Zabrze - jedna najbardziej utytułowanych drużyn polskich – jedyna, która wystąpiła w finale europejskich pucharów (PEZP w 1970 w Wiedniu z Manchesterem City). Ja bramkarzom tej drużyny strzeliłem najwięcej, bo 12 goli. Być może miałem na zabrzan jakiś patent, hat-tricka z Górnikiem jednak nie zaliczyłem.

SpVgg Greuther Fürth - drugoligowiec spod Norymbergii, jedyna moja transferowa pomyłka ale też potrzebne w życiu doświadczenie. Spędziłem tu jesień 2001, podczas której pracowałem z pięcioma trenerami i rozegrałem 9 ligowych spotkań.

Grobelny Ryszard – prezydent Poznania, który rzeczywiście stawia na sport. Nie tylko kibicuje, ale i sam czynnie bierze udział w sportowych imprezach. Częsty gość na Bułgarskiej i z pewnością prawdziwy kibic Kolejorza.

Grunwald - dzielnica Poznania, w której się urodziłem, wychowałem i rozpocząłem piłkarską karierę. Tu chodziłem do szkoły i umawiałem się na pierwsze randki. Wciąż mam tu wielu znajomych i kolegów. Tu się znajduje stadion przy Bułgarskiej.

H – jak hat-trick, czyli trzy bramki w jednym meczu. Tego klasycznego – 3 trafienia w jednej połowie nie rozdzielone golem innego gracza - nigdy nie udało mi się zaliczyć. Ale 6 hat-tricków w ekstraklasie to naprawdę niecodzienna sprawa (z Legią Warszawa, Odrą Wodzisław, Świtem Nowy Dwór Maz., Górnikiem Łęczna i Pogonią Szczecin u siebie oraz raz z Zagłębiem Lubin na wyjeździe)!

Hertha Berlin - mój pierwszy zagraniczny klub, na który zdecydowałem się przede wszystkim, by ratować finanse Kolejorza. Prawie 2 miliony marek to było nie mało. Gdy w grudniu 1998 podpisywałem z szefami Herthy umowę, wiedziałem, że tracę szansę na króla strzelców polskiej ekstraklasy. Na szczęście, los po latach zwrócił to, co zabrał. W Hercie zagrałem 16 ligowych meczów, w sezonie 1999/2000 zawitałem - choć tylko jako rezerwowy - do Ligi Mistrzów. Niezapomniana atmosfera Stadionu Olimpijskiego;

 

hobby - praca nie pozwalała mi na dobre poświęcić się jakiejś pasji, a jednak zostałem kolekcjonerem … koszulek piłkarskich. Jest w tym zbiorze trykot Bixente Lizerazu z Bayernu Monachium, Dariusza Wosza z Herthy, Eidura Gudjonsena z Chelsea, także Jacka Krzynówka, Tomka Kuszczaka i wielu innych;

Hoeness Dieter, - menadżer Herthy który sprowadził mnie do Berlina. W młodości napastnik VfB Stuttgart i Bayernu Monachium, także reprezentant Niemiec ze srebrem na Mundialu ’86. Prywatnie - niezwykle powściągliwy człowiek, zawsze powtarzał – Poczekamy, zobaczymy.

Huber Matthias - człowiek, który na obczyźnie pomógł mi najbardziej i do dziś mamy ze sobą znakomity kontakt. Był moim opiekunem w Hercie, gdzie pracował jako dyrektor zarządzający. Później-  na podobnym stanowisku - znakomicie się znalazł w 1. FC Nürnberg, a dziś w VfB Stuttgart.

Korzystając z tej strony, wyrażasz automatycznie zgodę na zapis lub wykorzystanie plików cookie. Twoja przeglądarka internetowa umożliwia Ci zarządzanie ustawieniami tych plików. Jeśli nie chcesz, by ta informacja wyświetliła się ponownie, kliknij "zgadzam się".