12-07-2010
Stawiałem na Hiszpanów i Niemców…
… i nie pomyliłem się. Niemcy po pięknym meczu pokonali Urugwaj i po raz kolejny udowodnili, że są jedną z najlepszych drużyn turniejowych na świecie.
Gdzieś czytałem, że w ostatnich 11 mundialach, tylko 3 razy nie zdobyli medalu!? Myślę, że mieszkańcy naszego zachodniego sąsiada mają wiele powodów do radości, bo jeśli do tego dodamy Mistrzostwa Europy w piłce nożnej , to praktycznie co 2 lata mają powody do świętowania (!). Chciałbym dożyć momentu kiedy nasza reprezentacja będzie dostarczać tyle radości Polakom.
Powody do fiesty po raz drugi w ostatnich 2 latach mają Hiszpanie. Mistrzowie Europy sięgnęli po pierwszy w swojej historii tytuł najlepszej drużyny kontynentu. W zasadzie to w większości była reprezentacja Barcelony, ale w najgorętszych momentach ratował ich królewski Iker.
Wracając do meczu… Słyszałem wiele narzekań, że Holendrzy zabili to spotkanie i powinni (zgadzam się) grać już po pierwszych 45 minutach co najmniej w 10-tkę. Ale, Holendrzy grali tak, żeby wygrać i byli blisko tego sukcesu. Gdyby Robben… itp. itd. Osobiście uważam, że mecz był brzydki i piękny zarazem.
Dlaczego piękny? Bo trzymał ludzi w ogromnym napięciu. Bo był emocjonujący od pierwszego do ostatniego gwizdka. Bo nie odszedłem na moment od telewizora, tak mnie wciągnęła ta walka „na śmierć i życie”. Bo na końcu był happy end i wygrał zespół najlepszy: Hiszpania.
A Holendrzy przegrali swój trzeci finał w historii Mistrzostw Świata i przyjdzie im poczekać kolejne 4 lata na następną szansę.
Krótko mówiąc: Viva Espana, a kolejny mundial będę już komentował z Brazylii ;-).