26-09-2009
Lech legł i nie jest dobrze
Mecz Lech-Legia to zawsze dla każdego kibica w stolicy Wielkopolski specjalne wydarzenie. Do niedawna miałem możliwość przeżywać atmosferę tych spotkań z perspektywy boiska będąc częścią drużyny Kolejorza.
Teraz przeżywam każde spotkanie jako kibic i muszę przyznać, że jest to duuuużo trudniejsze niż wtedy gdy byłem zawodnikiem. Jak zwykle przy tego typu specjalnych meczach, zaprosiłem do domu sporą grupę przyjaciół i wspólnie oglądaliśmy spotkanie. Atmosfera w domu przypominała kocioł na trybunach.... W przerwie meczu i po meczu podzieliłem się swoimi przemyśleniami na antenie Radia Merkury, które także prowadziło transmisję ze spotkania.
W sumie na tle Legii, to Lech nie zagrał złego spotkania. Podkreślam: "na tle Legii". Mieliśmy swoje sytuacje a okres między 45 a 60 minutą spotkania to była wręcz przygniatająca przewaga niebiesko-białych nad stołeczną drużyną. Gdyby Lewy zachował się nieco inaczej i rozegrał piłkę ze Stilicem zamiast strzelać, to z pewnością padłaby bramka i mecz mógł wyglądać zupełnie inaczej. Potem poszła kontra i Grzelak z ostrego kąta wpakował piłkę nad wybiegającym Kasprzikiem.
Jak padł drugi gol to z Lecha uszło już powietrze i mogło skończyć się kompromitacją 0:3 albo 0:4... Smutno było oglądać końcówkę, bo nie było tej charakterystycznej walki i gryzienia trawy co w poprzednich dwóch sezonach.
Trudno, trzeba przełknąć porażkę i walczyć dalej o... europejskie puchary, bo majster odjeżdża niczym lokomotywa....niestety nie poznańska....
Zastanawiam się, co powiedzieć o obecnej sytuacji w Kolejorzu. Zdaję sobie sprawę, że cokolwiek napiszę krytycznego, to znajdzie się grupa, która będzie mówiła: "Reiss krytykuje swój klub" albo "Reiss nie potrafi się pogodzić z odejściem z Lecha i wylewa swoje frustracje"... A ja uważam, że każda osoba, której leży na sercu dobro Kolejorza nie powinna bać się oceniać czy nawet krytykować sytuacji w klubie, pod warunkiem, że ta krytyka: po pierwsze - jest konstruktywna, czyli proponuje rozwiązania dla klubu, po drugie - nie jest adresowana do klubu lecz do konkretnych działaczy lub piłkarzy.
Więc mam najpierw pytanie, gdzie się podziała siła ofensywna zespołu?
Przecież Lewy, Semir i Hernan nie zapomnieli nagle jak się gra i strzela bramki? Według mnie są trzy możliwe powody ich słabszej dyspozycji: 1) brak jasno nakreślonej przyszłości w klubie przekładający się na myślenie w stylu: "gdzie będę grał za rok albo za dwa lata" niż "czy zdobędę mistrza Polski w sezonie 2009/2010", 2) nieodpowiedni trening (i to pomimo tego, że zatrudniony jest specjalista od napastników) w połączeniu z wciąż niezrozumiałymi dla niektórych wariantami taktycznymi, 3) presja wynikająca z wejścia nowych zawodników do zespołu takich jak np. Chrapek czy Zapotoka. Punkt pierwszy i punkt trzeci są ze sobą ściśle powiązane. Zarząd (słusznie) sprowadza dublerów mając na celu zabezpieczenie każdej pozycji przynajmniej dwoma zawodnikami, natomiast gwiazdy zespołu postrzegają to jako sygnał, że w Lechu już nie będą musieli być potrzebni. I tak błędne koło się zamyka.
Myślę, że nieuchronnie zbliża się czas na rozmowy. Najpierw powinno dojść do rozmów właściciela z Zarządem, bo to Zarząd odpowiada za wyniki firmy KKS Lech Poznań SA, a z taką grą, z takim miejscem w tabeli i praktycznie brakiem (poza Kubą Wilkiem) rodowitych Poznaniaków i wychowanków Lecha trudno będzie przyciągnąć komplet na tak olbrzymi stadion (jeszcze przy takich cenach biletów).
Nie będzie kibiców, nie będzie dopiętego budżetu. A niewykonanie budżetu to jest już sprawa, w która musi zaingerować główny akcjonariusz. Trzeba sobie zadać pytanie, czy obecny skład menadżerski w Lechu sobie poradzi czy też trzeba go w znakomitej części przebudować tak aby klub był nie tylko wyśmienicie zarządzany pod kątem biznesowym, ale także pod względem budowy drużyny jako całości i bez żadnych podziałów.
Następnie działacze powinni usiąść z drużyną i sztabem trenerskim, nakreślić im swoją wizję Lecha 2010-2015 oraz zapytać wprost ilu z obecnych zawodników chce w realizowaniu takiej wizji uczestniczyć. Mam przypuszczenia, że niestety mniejszość, ale nie winiłbym za to piłkarzy.
Dzisiaj grają tutaj, jutro gdzie indziej - czemu mamy się dziwić? Dziwić się powinniśmy przede wszystkim z tego powodu, że w kadrze meczowej nie widzę praktycznie żadnego juniora Lecha...
Najpierw swoje zadanie musi odrobić zarząd, a potem można schodzić coraz głębiej w hierarchii klubowej. Bo ryba .... od głowy....