Strona główna » Aktualności

23-06-2010

Inwestować w siebie - współpraca z Aktio Group

O niezłomnej karierze sportowej, współpracy z AKTIO GROUP i nowej pasji, którą stało się inwestowanie, rozmawiamy z Piotrem Reissem, jednym z najlepiej rozpoznawalnych sportowców w Wielkopolsce.
 

Piłka nożna daje możliwość zarobienia dużych pienię­dzy. Czy w Polsce piłkarz może stać się zamożnym czło­wiekiem?

Myślę, że tak, zwłaszcza jeśli gra się w ekstraklasie. Przez kilka lat można odłożyć na dostatnie życie w przy­szłości. Zarobki są niekiedy na tyle duże, że zawodni­cy nie kwapią się do wyjazdu z kraju: tu zarabiają i tu są doceniani. To zupełnie inna sytuacja, niż jeszcze kilka lat temu. Kiedyś marzeniem piłkarza był zagraniczny wy­jazd, tak było choćby w moim przypadku.
 
Zawód piłkarza jest specyficzny – nie trwa długo i nie­sie ryzyko pozostania bez środków do życia po zakoń­czeniu kariery. Kiedy pojawia się myśl o zabezpieczeniu swojej przyszłości?
 
Obecnie myślę, że po trzydziestce. Większość zawod­ników, niestety, nie zdaje sobie sprawy z tego, że karie­ra zazwyczaj trwa krótko. Trzy, cztery, może sześć lat gry na wysokim poziomie, a później – jeśli nie wypracuje się nazwiska, nie zabezpieczy środków, to można mieć słab­szą formę, grać gorzej i nie zarabiać tyle, co w najlep­szych czasach.
Piłkarzom brak też wiedzy, jak odkładać pieniądze, jak je inwestować. To dlatego wielu graczy, po zakończeniu kariery nie może sobie w życiu poradzić. Nie ukrywajmy, żeby osiągnąć dobre dyspozycje sportowe, trzeba być na to przygotowanym mentalnie. Jeśli ma się problemy fi­nansowe, to trudno jest spokojnie trenować, a co za tym idzie – nie można osiągnąć dobrej formy piłkarskiej. Koło się zamyka. Mając zabezpieczenie przyszłości tej bliższej, za 10 lat zupełnie inaczej pracuje się i rozwija.
 
Ma Pan wielu kolegów z boiska, często bardzo utytuło­wanych sportowców i zamożnych ludzi. Jak oni inwe­stują pieniądze?
 
Kiedy zaczyna się zarabiać duże pieniądze, to wzra­sta stopa życiowa, wymagania i oczekiwania. Nie wszy­scy piłkarze w odpowiedni sposób inwestują pieniądze. Każdy ma swoich doradców, nie zawsze dobrych. Wie­lu zawodników wydaje pieniądze na drogie samochody, na zabawę, nie potrafią zabezpieczyć swojej przyszłości przez kupno nieruchomości czy inwestując w fundusze albo w giełdę. Piłkarze to taka grupa zawodowa, którą warto zacząć uświadamiać, że w odpowiednim momen­cie dobrze jest zainwestować zarobione pieniądze.
Jednym ze sposobów na to może być własny biznes. Z mojego doświadczenia wynika, że otwierając interes, powinno się go doglądać. Jednak piłka nożna zajmu­je profesjonalnym graczom sporo czasu, prowadzenie własnej firmy jest więc mocno utrudnione. Są zawod­nicy, którzy kupują nieruchomości – to dość bezpiecz­na forma zapewniania sobie przyszłości. Można też in­westować w akcje, tak jak robił to znany piłkarz – Radek Matusiak. Ale żeby grać na giełdzie, trzeba się na tym znać. Przyjmuje się, że dobry gracz powinien mieć 12 lat doświadczenia. Myślę więc, że najlepiej jest zdać się na profesjonalistów, którzy powierzone im pieniądze mą­drze zainwestują.
 
W swojej karierze występował Pan w klubach polskich i niemieckich. Jak pod tym względem można porównać piłkarzy z obu krajów?
 
W Niemczech działa prężnie związek zawodowy pił­karzy. Część zarobków każdego zawodnika przekazuje on na specjalny fundusz, w którym pieniądze są inwe­stowane. Środków zgromadzonych na tych lokatach nie można wycofać przed ukończeniem 35. roku życia.
Oprócz tego niemieccy piłkarze sami sporo inwestu­ją. Kiedy grałem w MSV Duisburg, każdy dzień w szatni rozpoczynał się od włączenia telewizora i sprawdzenia na jednym z kanałów notowań giełdowych. Poznałem wie­lu niemieckich piłkarzy, którzy żywo interesowali się gieł­dą. Każdy z nich miał kilka programów inwestycyjnych nie tylko dla siebie, ale także pozostałych członków rodzi­ny. W Niemczech to standard, że rodzice bardzo wcześnie inwestują środki w programy dla swoich pociech, które, kiedy dorosną, mają środki na mieszkanie bądź edukację.
 
Niedawno związał się Pan z AKTIO GROUP. Co skłoniło Pana do podpisania umowy?
 
Otrzymałem propozycję i szybko okazało się, że współ­praca może się udać, bo mamy podobny tok myślenia oraz przekonanie co do zasadności inwestowania pienię­dzy, a nie trzymania ich na koncie bankowym, którego obsługa kosztuje, choć często nie zdajemy sobie z tego sprawy. Każdy z nas widzi przyszłość w inwestycjach. Przekonałem się, że warto związać się z AKTIO GROUP, bo to firma, która szkoli ludzi, daje im narzędzia do budowania swojej przyszłości. Wiedza zdobyta pod­czas szkoleń przeprowadzanych przez AKTIO GROUP pozwala ludziom rozszerzyć swoje horyzonty i odkła­dać pieniądze na przyszłość.
 
Jak będzie wyglądała współpraca?
 
Klienci mają kojarzyć firmę z moją osobą, a co za tym idzie – z dobrymi inwestycjami. Od wielu lat jestem oso­bą publiczną, znanym piłkarzem, który cały czas w sie­bie inwestuje i nawet po zakończeniu kariery chce dzia­łać dla lokalnej społeczności. Wspólnymi siłami chce­my wypromować markę AKTIO GROUP i ofertę fir­my. Zależy mi na tym również dlatego, że przez AKTIO GROUP sam zainwestowałem środki finansowe. Ponad­to moją rolą, jako osoby publicznej jest uświadamianie ludzi o zagrożeniach związanych z emeryturą wypłaca­ną przez ZUS, naszą i kolejnych pokoleń, która nie za­pewni przyzwoitego poziomu życia.
 
Jest Pan cały czas czynnym zawodnikiem. Jak zamierza Pan pogodzić dotychczasowe obowiązki z nowymi?
 
Współpraca z AKTIO GROUP nie będzie mi zajmowa­ła aż tak wiele czasu. Do moich zadań będzie należało uczestniczenie w szkoleniach, z których można się wie­le dowiedzieć. Ważne jest, by umieć w życiu łączyć i roz­wijać swoje pasje. Moją pasją jest nie tylko inwestowa­nie, ale i gra w piłkę nożną. Uprawiam futbol do dziś, bo wciąż znajduję motywację w sporcie, uwielbiam to ro­bić – wstać rano na trening, rywalizować z młodszymi – czasem nawet o wiele lat – kolegami, grać mecze, strze­lać bramki. Dlatego cały czas to robię.
 
Czy w ofercie AKTIO GROUP jest jakiś produkt finanso­wy, który może Pan polecić innym klientom?
 
Nie lubię nikogo do niczego namawiać, wolę, żeby każdy sam przekonał się o zaletach firmy. A te są niewąt­pliwie bardzo duże, bo to zupełnie inny sposób sprzeda­ży. Nic na siłę. Najpierw zdobycie wiedzy, która uświa­damia potrzebę inwestowania. Mi zależało, by zarobio­ne pieniądze pomnożyć, a nie skonsumować. Dlatego sam wybrałem OmniProfit.
 
Z niedawnych badań przeprowadzonych przez po­znański Uniwersytet Ekonomiczny wynika, że jest Pan najlepiej rozpoznawanym sportowcem w Wielkopolsce. Czy to duże zaskoczenie?
 
Te wyniki mnie cieszą, bo całe życie ciężko praco­wałem na swoje nazwisko. Do dziś jestem zapraszany w wiele miejsc i – w miarę możliwości – staram się korzy­stać z tych zaproszeń. To promuje markę, jaką jest Piotr Reiss.
Budując swoją pozycję zabierałem czas swojej rodzi­nie: żonie i dzieciom. To w pewnym sensie cena za tę popularność. Na szczęście, mam wyrozumiałą rodzinę. Dzieci wiedzą, że kiedy taty nie ma w domu to znaczy, że pracuje, choć nie zawsze polega to tylko na kopaniu piłki. Jeśli jestem rozpoznawalny, to jest to świetny pro­gnostyk dla firmy AKTIO GROUP, która także staje się coraz bardziej rozpoznawalna, w Poznaniu, w Wielko­polsce, a nawet całym kraju.
 
Ostatni sezon spędził Pan w pierwszoligowej Warcie Po­znań. Jaki to był czas?
 
Z perspektywy całego sezonu myślę, że udany. Rok temu wiele osób odradzało mi podpisanie kontraktu. Całe życie związany byłem z Lechem, jednak zarządza­jący klubem nie widzieli dla mnie miejsca, stąd wybór Warty. Miałem wówczas półroczny rozbrat z piłką i moja forma sportowa była zagadką. Pokazałem jednak, że Piotr Reiss nie tylko dba o swoją markę poza piłką noż­ną, ale dokumentuje to również na boisku. Zbierałem dobre recenzje, strzeliłem 16 bramek grając w zespole, który nie był wymieniany wśród faworytów rozgrywek.
Myślę, że Warta też skorzystała z mojego przyjścia, że cieszy się większym zainteresowaniem w Poznaniu. Byłoby miło, gdyby jej dokonaniami zainteresowały się bardziej władze miasta. Poznań stać na dwa silne klu­by w ekstraklasie, jak to się dzieje w Krakowie czy War­szawie. Mam nadzieję, że Warta wkrótce zagra w eks­traklasie.
 
Po udanym sezonie nie narzeka Pan chyba na brak cie­kawych ofert z innych klubów?

Jeszcze w trakcie rozgrywek dostałem dwie propo­zycje, ale dopóki liga się nie skończyła, niewiele się nad nimi zastanawiałem. Dużo będzie zależało od rozmo­wy z prezesem Warty, Januszem Urbaniakiem. Wiele mu zawdzięczam, bo w dość trudnym dla mnie momencie podał mi rękę i nie ukrywam, że on będzie miał pierw­szeństwo przy podpisywaniu kontraktu na kolejny se­zon. Na razie, po Seminarium Biznesowo-Inwestycyj­nym AKTIO GROUP (odbyło się w Warszawie w ostat­ni weekend maja) chcę wyjechać z rodziną na urlop, aby mieć energię i zapał do dalszej pracy

Korzystając z tej strony, wyrażasz automatycznie zgodę na zapis lub wykorzystanie plików cookie. Twoja przeglądarka internetowa umożliwia Ci zarządzanie ustawieniami tych plików. Jeśli nie chcesz, by ta informacja wyświetliła się ponownie, kliknij "zgadzam się".